24 października 2020

Rewolucja jest kobietą, rewolucja była kobietą i może w przyszłości wreszcie nie będzie musiała nią być. Taka ewolucja rewolucji. Pozwalam sobie na żart, bo zawsze lepiej śmiać się niż płakać. W naszym przypadku jest to chyba jednak śmiech przez łzy. Kiedy siedząc w kuchni, piszę te słowa, w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu wciąż trwają protesty. Czy policja znowu używa gazu łzawiącego? Ile osób spędzi noc w areszcie? Czy będzie użyta jakaś forma przemocy w stronę protestujących albo policji? W naszym prowincjonalnym miasteczku cisza, ale nie martwcie się - w wieczornych godzinach, w piątek i sobotę też się działo. Mało rzeczy przeraża mnie bardziej niż tłum skandujący "jebać" czy "wypierdalać". Mam 17 lat i muszę walczyć o swoje prawa jako osoba, która urodziła się kobietą w Polsce. Słabo, co nie?

Siedzę w kuchni, mam włączony telewizor na kanale informacyjnym. Sączę yerbę, przeglądając media społecznościowe. Z jednej strony fascynuje mnie skala i siła wkurzenia, która jest w narodzie, ale z drugiej strony przeraża, że nie wystarczy nam epidemia i tysiące nowych zakażeń?. Trzeba jeszcze co jakiś czas gasić pożary, które wybuchają w społeczeństwie. Czy to jakaś nowa forma końca świata, której nie opisano w żadnej apokalipsie?

Chciałabym opowiedzieć trochę o tych protestach, bo jest o czym. Coś się dzieje. Nie jestem na tyle mądra, by wyciągać wnioski, snuć wizje i plany na przyszłość albo budować strategię i komentować te wydarzenie z metapoziomu, ale czuję, że coś się dzieje. Przelała się jakaś czara. Sytuacja, w jakiej stawiają nas rządzący, jest już otwarcie przemocowa.

Zacznijmy może jednak nie typowo, chciałabym dzisiejszą opowieść rozpocząć w starożytnej Grecji, drugiej wojny peloponeskiej, przejść przez Islandię i Białoruś, żeby zrozumieć, jak wielka siła jest w kobietach i w ich proteście. Jeśli byliście na protestach to to czuliście, a jeśli nie byliście to przeczytajcie.

Lizystrata lub Gromiwoja, znana także jako Bojomira, to imię pięknej i dzielnej bohaterki, zapamiętane poprzez komedię Arystofanesa. Komedia ta została napisana w 411 r. p.n. e w czasie trwania drugiej wojny peloponeskiej, kiedy to Grecja prowadziła wojnę z państwami ościennymi. Lizystrata, chcąc żeby mężczyźni wrócili z wojny oraz aby w końcu zapadł pokój, zbuntowała wszystkie kobiety i zarządziła strajk. Jaki był to rodzaj strajku? Blokady miast? Plakatowanie Aten? Bynajmniej! Wikipedia eufemistycznie określa ten strajk jako odmowa sprawowania swoich obowiązków małżeńskich. Wszyscy wiemy, o co chodzi... Inny autor nazywa ten strajk działaniem kobiet, które postanawiają odstawić swoich mężów od łoża do czasu, aż ci zawrą między sobą pokój. Czy to nie kreatywne? Kiedy sprowadza się rolę kobiet do jednego, wiedz, że nie skończy się to dobrze dla nikogo. Ateńskie mężatki zaopatrzyły się w didal żeby im się w czasie strajku nie nudziło. Nie zmyślam, tak było. Dramat ma mocną wymowę pacyfistyczną, antywojenną. Samo słowo lizystrata pochodzi od słów: "lisi" – "rozwiązanie" i "stratigiki" – "strategia" albo od słowa "stratos" – "wojsko" i jest to chyba pierwszy historyczny opis zorganizowanego działania kobiet zjednoczonych wobec wspólnej sprawy, solidarnie walczących o pokój. Strajk lizystracki został zakończony pełnym zwycięstwem. Greccy mężczyźni zawarli pokój i wrócili na stałe do domów (przynajmniej w opisie Arystofanesa ).

Oczywiście w literaturze Antyku znajdujemy inne opisy heroicznych działań bohaterek, które zmieniały świat albo chociaż wyrażały swój strajk. Klasycznie Antygona w swoim tragizmie czy moja ulubiona biblijna Judyta, która wykorzystując przebiegle swoją urodę i bezradność mężczyzn ze swojego plemienia, udała się do obozu najeźdźcy i obcięła głowę Holofernesowi - dowódcy wrogów. Jednak te działania były buntem indywidualnym, pojedynczym krzykiem heroiny, a nie wspólnym strajkiem wszystkich kobiet. Co prawda Judyta zabrała ze sobą swoją służącą, ale dwie to jeszcze niewiele.

W średniowieczu, renesansie, oświeceniu czy baroku nie słyszymy wiele, jeśli chodzi o kobiety, a co dopiero ich bunty i strajki. Mamy dzielne wojowniczki jak Joanna D'arc, które wiodą mężczyzn w bój; mamy królowe czy też królów jak nasza Jadwiga Andegaweńska, królowa Wiktoria, jednak w jakiś sposób te kobiety muszą wyzbyć się swojej kobiecości, ubrać zbroję czy męski strój, by móc pełnić “męskie” funkcje w społeczeństwie; by mieć jakiś posłuch wśród ludu.

Mamy też później, w czasach wiosny ludów, rewolucji w Europie, kobiety, które wiodą lud na barykady. Tak, mam teraz przed oczami wolność wiodąca lud Francji w ramiona rewolucji, zmiany społecznej, przyszłości. Kobieta staje się symbolem wolności, jednak tylko ikonograficznie. To pokazuje, że kobiety walczyły, były częścią rewolucji, ale to nie była wojna kobiet. Ja szukam dzisiaj, stricte, wojen kobiet.
Ruch feministyczny

Wychodzi więc na to, że kolejnym takim zrywem była walka sufrażystek i sufrażetek na przełomie XIX i XX wieku.

W XIX wieku życie mężczyzn różniło się znacznie od życia kobiet: nie miały prawa głosu, nie mogły się uczyć ani posiadać ziemi, ale pojawiły się pionierki, chcące zmiany, którym ten porządek zdecydowanie nie pasował. W Stanach Zjednoczonych: Elizabeth Cady Stanton, Lucretia Mott, Harriet Tubman, Sojourner Truth. W Wielkiej Brytanii: Millicenta Fawcett i Emmeline Pankhurst i jej trzy córki Sylvia, Christabel i Adela, W obozie socjalistycznym: Clara Zetkin, Róża Luxemburg. Kobiety na różne sposoby walczyły, najpierw o prawa wyborcze, prawa do edukacji, do własności, integralności własnego ciała, a w czasie kolejnych trzech fal feminizmu: o równe płace, wolną miłość, prawo do aborcji, zakaz pornografi i prostytucji, walkę z molestowaniem seksualnym, itp.

Pisząc o pierwszych działaniach kobiet, które dały początek wspóczesnemu feminizmowi należy obalić pewien mit. O walce sufrażystek, jest wyobrażenie, że wszystkie kobiety grzecznie i kulturalnie domagały się swoich praw. Nic bardziej mylnego! W swojej historii sufrażyzm doszedł do takiego momentu, kiedy odczyty, przemowy, petycje czy pokojowe wiece nie przynosiły efektów, były niewygodne, ale nikt się nimi zbytnio nie przejmował. Wtedy pojawił się podział na sufrażystki i sufrażetki, o którym niezbyt się dziś pamięta . W Wielkiej Brytanii powstała "Społeczna i polityczna Unia kobiet". Ich hasłem było zdanie: "Czyny nie słowa". W 1912 i 1913 roku sufrażetki były odpowiedzialne za kilkaset ataków bombowych i pożarów, przykuwały się do ogrodzeń, podpalały skrzynki pocztowe, wybijały szyby w oknach wystawowych. Społeczeństwo było zszokowane, że kobiety są zdolne do czegoś takiego. Christina Pankhurst mówiła tak: "Gdy mężczyźni wykorzystują bomby do własnych celów, nazywają to wojną i bohaterskim obowiązkiem, dlaczego zatem kobiety nie mogą użyć tej samej broni? Nie wypowiadmy wam wojny - my po prostu rozpoczynamy rewolucję". Oczywiście wiele sufrażystek dystansowało się od tych działań. uważając je za niewłaściwe, a wręcz szkodliwe dla wspólnej sprawy, Sufrażetki nie chciały nikogo skrzywdzić. Wszystkie działania planowały dokładnie, a ataków dokonywały w pustych budynkach, jednak odpowiedź ze strony państwa była zdecydowana i jednoznaczna: fale aresztowań, brutalne pobicia.

Nie da się ukryć, że ruch feministyczny stworzony przez kobiety i dla kobiet, spowodował zmianę w społeczeństwie. Mówimy dziś o trzech albo i czterech falach feminizmu; każda walczyła o inne sprawy i innymi sposobami. Czasy też się zmieniły, dziś aktywizm ma swoje miejsce przede wszystkim w internecie. Walka o prawa wygląda zupełnie inaczej. Dlatego też marzy mi się Senekowy cykl artykułów o historii feminizmu w Polsce, jak i na świecie, w którym można byłoby się skupić na postaciach, wydarzeniach, książkach przełomowych, które ukształtowały nasze dzisiejsze społeczeństwo. Na razie doba ma 24 godziny. Pożyjemy, zobaczymy.
A co z walką o aborcję i historią feminizmu?

Przez większość XX wieku aborcja była surowo zakazana prawnie na całym świecie. Żadne przesłanki, takie jak bieda czy gwałt, nie były dostatecznie dobrym powodem by ją przeprowadzić. Nie było dostępu do antykoncepcji, urodzenie dziecka poza małżeństwem było wielkim wstydem prowadzącym do wykluczenia społecznego. Do tak tragicznej sytuacji doprowadził kobiety patriarchat. Po instagramie krążył fragment tekstu Boya-Żeleńskiego napisany tak z 90 lat temu, który dobrze oddaje beznadzieję sytuacji kobiet w niechcianych ciążach. Zostawię gdzieś linka. Właśnie z tego powodu wiele kobiet starało się dokonać aborcji chałupniczo: drutami czy szydełkami. Jeśli Ty, drogi obserwujący strajki, zastanawiasz się, o co chodzi z wieszakiem to w skrócie: jest to symbol właśnie takiego aborcyjnego DIY. Różne kobiety decydowały się na różne metody. Jedne umawiały się na wizytę u "lekarzy", inne u "szamanek", a jeszcze inne skakały z mostów. W Stanach Zjednoczonych, w 1973 roku, pojawiło się prawo, które dało kobietom wolny wybór w kwestii aborcji. Nim do tego doszło, potrzebna była przełomowa sprawa Normy Mccorvey z Dallas, jednak taka zmiana w prawie nie przeszła bez społecznego echa i przykuła uwagę całego świata. W 1976 roku podpalono pierwszą klinikę aborcyjną w Stanach Zjednoczonych, w wielu przychodniach podłożono bomby, zabito ośmioro członków personelu, dziesiątki usiłowano zastrzelić. Do dziś społeczeństwo jest mocno podzielone pod tym względem. Obrońcy życia mają krew na rękach? Ale jak to tak? Polski rys historyczny. Do 1932 aborcja była całkowicie zakazana, w drugiej RP podziemie aborcyjne zbierały swoje krwawe żniwo. Liberalizacja prawa, która dokonała się w 1932r, po walce między innymi Boya-Żeleńskiego i Krzywickiej, dopuszcza aborcję jedynie w dwóch przypadkach: kiedy ciążą jest wynikiem czynu zabronionego albo nieuleczalnych wad płodu. Co ciekawe - było to wtedy najbardziej liberalne prawo w Europie (nie licząc ZSRR). W czasie okupacji niemieckiej aborcja była legalna i na żądanie. W czasach PRL-u prawo zmieniło się. Oprócz dwóch przesłanek z 32r. pojawiła się trzecia: uwzględniająca ciężką sytuację życiową kobiety. Aborcja stała się bardziej dostępna, a prawo wymagało, aby była wykonywana bezpiecznie i przez lekarzy. Oczywiście nie oznacza to, że nie pojawiały się silne ruchy “pro-life”.

W 1993r w demokratycznej Polsce został wypracowany kompromis, który nie podobał się żadnej ze stron. Aborcja była dozwolona, kiedy ciąża: jest z czynu zabronionego, stanowi zagrożenie dla życia kobiety lub przewiduje się ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu. W 1996 była próba, by wprowadzić przesłankę w przypadku ciężkiej sytuacji społecznej, ale nie została przyjęta. Teraz pytanie - więc co się stało 2016 roku, kiedy pojawiły się pierwsze protesty kobiet? Pojawiły się dwie propozycje ustawy za całkowitym zakazem aborcji oraz wprowadzeniem kary dla lekarzy i kobiet oraz jedna za legalizacją aborcji do 12 tygodnia. Wszystkie finalnie odrzucone, jednak czarne marsze, które wyszły tłumnie na ulice nie odbiły się bez echa.

Oświadczenie TK wydane 22 października 2020 roku, które było bezpośrednią przyczyną dzisiejszej rewolucji i, de facto, jest ono całkowitym naruszeniem kompromisu, ponieważ uznanie przesłanki eugenicznej za niezgodne z konstytucją sprawia, że aborcja staje się prawie całkowicie nielegalna w Polsce. To zaś finalnie doprowadza do tego, że cofamy się przed 1932r, z prawem aborcyjnym.

Ale miało być o historycznych procesach kobiet!

W 2016 roku Krystyna Janda proponowało Polkom protest aka islandzki, co prawda, zupełnie się on nie udał, ale o co chodzi dokładnie? Mamy sobotę, 24 października. Dokładnie 35. rocznica strajku Islandek, które zrobiły coś wielkiego i zmieniły swój kraj. W 1975 roku ONZ ogłosiło rok kobiet, Przygotowane było wiele akcji mających pokazać rolę i wartość pracy kobiet, jednak Islandki przeszły same siebie i 24 pażdziernika 90% z nich powstrzymało się od pracy zawodowej, ale i tej nieodpłatnej w domu. Może śmieszyć, jednak symbolem tego dnia stały się kiełbaski, tłumie wykupywane przez mężczyzn jako jedyne danie, które potrafią przyrządzić. Uświadomiło to opinii społecznej wiele rzeczy i już pięć lat później wybrali na prezydenta swojego kraju kobietę , jako pierwsi na świecie. Islandzkie kobiety domagały się równych płac, sparaliżowały cały kraj. Myślę sobie o tym wydarzeniu z niekrytą fascynacją - da się? Da!

Jeszcze kilka tygodni temu patrzyłyśmy na białoruskie kobiety z kwiatami w ręku walczące przeciw reżimowi Łukaszenki. Twarzą opozycji stała się kobieta - Swiatłana Cichanouska. Strajki kobiet były organizowane z prostej przyczyny - ponieważ kobiety nie spotykały tak brutalne pobicia jak mężczyzn. Mimo to, kobiety dzielnie stanęły w obronie wolności, demokracji, zmiany w swojej ojczyźnie. Po internecie krążyły zdjęcia, jak kobiety w sukienkach, trzymające kwiaty, pełne swojej kobiecej siły, stawały twarzą w twarz z policjantami w pełnym rynsztunku bojowym.
środa 28.10.2020r

Jedna wkurzona kobieta to już jest siła, więc co dopiero tysiące wkurzonych kobiet i to jeszcze Polek! Wiele grup społecznych udało się skutecznie skłócić politykom, ale kobiety mają coś, co daje nam wielką siłę. Siostrzeństwo. I to jest właśnie siła kobiet, która może zmienić świat. Siostrzeństwo sprawia, że zaczyna się rewolucja.

Uważajcie na siebie, bądźcie bezpieczni na protestach, pamiętajcie o maseczkach, nie wracajcie same,


"Kiedy państwo nas nie broni, mojej siostry będę bronić"



panna z mokrą głową






linki:

https://edutorial.pl/nauka/5-najwiekszych-protestow-kobiet-w-historii/


https://www.instagram.com/p/CGpriFaD377/?utm_source=ig_web_copy_link


https://pl.wikipedia.org/wiki/Aborcja_w_Polsce


http://strefahistorii.pl/article/6992-one-zmienily-swoj-kraj-protest-kobiet-na-islandii