“Zabijcie swoich kochanków…




… Swoje miłostki i dziecinną metafizykę/ Nie mogą trafić na papier”.


Poezja, jazz i egzystencjalizm to mieszanka skrajnie wybuchowa. Stawia mi włoski na rękach z ekscytacji lepiej niż bomba atomowa czy perspektywa zimnej wojny. Pokolenie stracone, pobite, które zamiast stawać na barykadach nowego świata siedziało w zadymionych jazz barach i wpisywało bunt w słowa. Nowa wizja. A zaczęło się od jednego morderstwa w uniwersyteckich kręgach Columbia University. Morderstwo częściej sprawy kończy niż zaczyna, ale w tym przypadku było zupełnie inaczej. Morderstwo, o którym najwięksi przedstawiciele Beat Generation nie mogli nie napisać. Ponieważ wszystko się od niego zaczęło.

Jeśli poświęcicie kilka minut postaram się w tym artykule opowiedzieć kim byli beatnicy, co było biblią lat 50, dlaczego hipster to nie brodacz w kawiarni i po co “Hipopotamy żywcem się ugotowały”.

“Widziałem najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem, głodne histeryczne nagie,/ włóczące się o świcie po murzyńskich dzielnicach w poszukiwaniu wściekłej dawki haszu,/ anielogłowych hipstersów spragnionych pradawnego niebiańskiego/ podłączenia do gwiezdnej prądnicy w maszynerii nocy, / którzy w nędzy łachmanach z zapadniętymi oczyma w transie czuwali paląc w nadnaturalnych ciemnościach tanich mieszkań, płynąc poprzez dachy miast, kontemplując jazz/”

Tak zaczyna się manifest bitnikowski, którym stanie się “Skowyt” Allena Ginsberga. Wydany w 1955 otwiera drogę do publikacji dzieł swoich kolegów z czasów studenckich, którzy będą tworzyć rewolucje w literaturze amerykańskiej. Wiersze, które Ginsberg wstydził się pokazać swojemu ojcu, budzą sprzeciw, co kończy się procesem sądowym, w którym oskarżono wydawcę o demoralizację społeczeństwa. Proces wygrany sprawił jednak, że społeczeństwo zainteresowało się nową poezją. Słowa beatników są jak nuty jazzmanów. Ale kim są ci beatnicy? Oni sami nie mówią o sobie, ponieważ nie ma żadnej zrzeszonej grupy czy programu, według którego tworzą. Są to chuligani, którzy czytają poezje i wielką literaturę. Wszystko w ich poezji i prozie jest buntem indywidualnym, nihilistycznym, brakiem autorytetów i świętości. Ich tematami są dragi, seksualność, homoseksualność i wszystko to, co budzi sprzeciw w społeczeństwie. Wszystko to, co obraża drobnomieszczańską moralność. Beat generation szuka wolności w różnych formach ekstrawagancji. Są nową bohemą. Tak różną od tej, którą znaliśmy. Nie spotykają się w salonach dyskutując o sztuce. Oni cały czas są w drodze, łapiąc „stopa” gdzieś pomiędzy Denver a San Francisco. Szukając nowej ekstazy w narkotykach czy jazzie. Gardzą formalizmem w kulturze, a kapitalizmem i materializm w społeczeństwie. Ale nie są wojownikami, którzy będą protestować na ulicach w ramach swoich wartości. Wolą pisać wiersze gdzieś na marginesie społecznym, łamiąc co jakiś czas prawo. Poezja bitników jest poezją, którą należy czytać na głos, w transie, w rytm bębna. Nie można jedynie czytać bitników, trzeba żyć jak bitnicy. Dlatego zaraz po wydaniu “Skowyt i inne wiersze” Ginsberga oraz późniejszych dzieł Kerouaca i Burroughsa na ulicach Nowego Jorku pojawia się grupa młodzieży ubrana na czarno, przeklinająca w głos i trzymająca wiersze Whitmana pod ręką. Berety oraz brody, koszulki w paski i czarne baletki. Tak wyglądają bitnicy. Można ich rozpoznać po swobodzie obyczajowej i rozpuszczonych włosach. Albo po tym jak tańczą na stołach. Kontrkultura, która będzie matką kolejnych pokoleń hipisów i anarchistów. Dokładnie w tym samym czasie w Paryżu wybucha moda na egzystencjalizm. Ludzie w Ameryce również będą czytywać Sartre'a i Camusa i nie pozostanie to bez wpływu na popularność beatników. Bo przecież “Piekło to inni” i wszyscy jesteśmy skazani na wolność, więc czytajmy Ginsberga. Myślę, że można śmiało powiedzieć, że gdyby nie ta kontrkultura, to rewolucja seksualna i obyczajowa, integracja z kulturą czarnych, czy prawa dla osób LGBT przyszłyby w Stanach dużo później.

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do literatury. Patti Smith w książce “Poniedziałkowe dzieci” swoje spotkanie z Allenem Ginsbergiem wiele lat później opisała tak: ”włożyłam szary prochowiec i kaszkiet i ruszyłam do jadłodajni. (...) Odwróciłam się i zobaczyłam Allena Ginsberga. Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, ale od razu poznałam twarz jednego z naszych największych poetów i aktywistów. Spojrzałam prosto w te przenikliwe ciemne oczy, uwydatnione przez splątaną ciemną brodę i skinęłam głową. Allen dorzucił brakujące 10 centów i na dodatek postawił mi filiżankę kawy. Bez słowa ruszyłam za nim do stolika. Allen przedstawił się. Rozgadał się o Whitmanie, więc wspomniałam, że wychowałam się niedaleko Camden, gdzie pochowano Whitmana a wtedy nachylił się i spojrzał na mnie uważnie. - jesteś dziewczyną?- spytał. -Tak, a to jakiś problem? Roześmiał się tylko. - Przepraszam. Wziąłem cię za ślicznego chłopca. Od razu skapowałam o co chodzi. (...) Powiedział że pisze długą elegię dla Jacka Kerouaca, który niedawno umarł. “

Pierwsze wydanie “Skowytu”, zadedykowane temu pełnemu życia blondynowi, którym był kiedyś Lucien Carr. On jednak prosi, by tę dedykację usunąć z kolejnych wydań. Dlaczego? Sam Allen Ginsberg mówi o sobie, że zaczął pisać z głupoty. Jego ojciec też był dość znanym poetą, więc próbował składać rymy jak on, ale poszedł na Columbia University, zakochał się i jakoś tak wyszło. Jest film “Skowyt” z 2010 roku, w którym twórcy opowiadają historię powstania pierwszego tomu wierszy Alenna. Czyli Ginsberg opowiada o tym, jak heterycy łamali mu serca.

Na studiach Ginsberg poznaje również Jacka Kerouaca, którym jest zafascynowany. W 1957 roku Kerouac wydaje dzięki Allenowi swoją najbardziej znaną książkę “W drodze”, która staje się biblią Beat generation. Jest to opowieść o Salu (literackie alter ego Jacka) i Deanie (w tej roli najlepszy przyjaciel Jacka Neal Cassady, z którym swojego czasu romansował Ginsberg). Jest to powieść o fascynacji, poznaniu kogoś takiego, kto wywróci twoje życie do góry nogami, a ty się zastanawiasz czemu ten ktoś się z tobą przyjaźni. O szukaniu wolności i niezależności w dzikiej i szalonej podróży autostopem od jednego krańca stanów do drugiego i z powrotem. Powieść zrewolucjonizowała prozę amerykańską swoim nieskładnymi paragrafami. Kerouac pisał tak, jak czuł, jego słowa są impresją. Przypomina mi to, co tworzył w tym samym czasie Pollock na płótnie. Kerouac używa jedynie maszyn do pisania, a nie pędzla.

Hipster, którego dzisiaj określamy jako brodacza w kawiarni lubiący sprzęty od Apple nie jest pierwszym znaczeniem tego słowa. Określenie „hipster” po raz pierwszy pojawiło się w obiegu w latach 40. XX wieku w środowisku słuchaczy czarnego jazzu. „Słowo hipster wywodzi się z języka afrykańskiego ludu Wolof, gdzie „hip” to ten oświecony, który ma oczy otwarte. Hipster narodził się w momencie, gdy na nowoczesnej ulicy spotkali się biały z czarnym, dlatego okrzyknięto go „białym Murzynem” (White Negro) Bitnik, podobnie do współczesnego hipstera, eksperymentował z seksualnością, nie posiadał wzorów zachowań uznawanych przez większość społeczeństwa i odznaczał się romantycznym snobizmem. Swoje poglądy manifestował przez swoisty ubiór, będący uzewnętrznieniem „ja”. Dean bohater “On the road” jest hipsterem doskonałym. Ale ostrzegam Was, “W drodze” podobnie jak “Bieguni” Olgi Tokarczuk są do czytania wyłącznie w drodze, w pociągach, dworcach i kawiarniach.

I trzecią książką, bez której nie można omawiać tekstów tworzących beat generation, jest wydany w 1959 roku “Nagi Lunch” William S. Burroughsa - przyjacielem Davida Kammerera, który za chwilę stanie się ważny w tej historii. Jest to powieść obrazoburcza, sięgająca z niemałą przyjemnością dna, najniższych kręgów piekieł. Więc potrafi czytelnika odrzucić od siebie. Tak, jak jej autor, który przeciągnął przez nos całą tablicę Mendelejewa i niechcący zabił swoją żonę. A w tej książce opisał wszystkie najstraszniejsze narkowizje i życie nowojorskich pedałów i ciot.

Ale zanim Burroughs i Kerouac stali się znaczącymi coś pisarzami, a młodzież nie chciała czytać wyłącznie beatników, została napisana książka pod tytułem “A hipopotamy żywcem się ugotowały”. Mimo, że powstała w ‘45, wydano ją po 2005, kiedy wszyscy jej bohaterowie byli już martwi. Rękopis, który czekał ukryty pod podłogą ponad 60 lat, stał się legendą. Fascynujące jest to, jak wszyscy ludzie, którzy stworzyli nową wizję i nowy nurt w literaturze amerykańskiej znali się i przeżyli razem wydarzenia, które ukształtowały ich, ale i ich sztukę. Pora opowiedzieć historie Luciena Carr i Davida Kammerea oraz morderstwa, które dało początek ruchowi bitników.

W poniedziałek 14 sierpnia 1944 w okolicach Riverside Park Lucien i Dave włóczyli się tylko we dwóch, pijani i skłóceni, wylewali emocje, które kotłowały się już od wielu lat. Kłócili bili i tarzali się w trawie, aż Lucien dźgnął Davida małym nożem w pierś. Ciało wrzucił do rzeki Hudson. To morderstwo nie tylko obiegło prasę, ale najbardziej wstrząsnęło trójką przyjaciół, których Lucien poznał na pierwszym roku studiów na Columbia University. Ginsbergiem, Kerouakiem i Burroughsem. Kiedy próbuje się prześledzić skomplikowaną relację, jaka łączyła Lu i Davida, starszego homoseksualisty, który od lat prześladował młodego Luciena, człowiek się gubi. Tyle już o tym napisano, ale nie sposób powiedzieć jak było naprawdę. Każdy z tej trójki przyjaciół próbował tę historię zmienić w literaturę.

I jeśli chciałabym was do czegoś zachęcić, oczywiście oprócz tańczenia na stołach i czytania beatników, to do poznania tej historii lepiej. Albo przez lekturę “hipopotamów” albo film. W 2013 nakręcono “Kill your darling” (po polsku ”Na śmierć i życie” brr jak moża tak tłumaczyć tytuły), który w znacznie lepszy sposób, niż mój artykuł pokazuje jak powstała nowa wizja i jak morderstwo Davida wpłynęło na twórców Beat Generation. Dziękuję, jeśli wytrzymaliście tak długo, nie pozostaje mi nic innego, jak zakończyć ten wpis ostatnim cytatem z poezji Beatników.

“święty święty święty święty święty/ świat jest święty/ dusza jest święta/ skóra jest święta/ nos jest święty/ język chuj ręka i dziura w tyłku są święte/ wszystko jest święte/ każdy jest święty/ każde miejsce jest święte/ każdy dzień jest wiecznością/ każdy jest aniołem/ włóczęga jest równie święty jak serafin/ szaleniec jest święty jak ty moja duszo jesteś święta/ maszyna do pisania jest święta/ wiersz jest święty/ głos jest święty/ słuchacze są święci/ ekstaza jest święta/ święty Peter święty Allen święty Solomon święty Lucien święty Kerouac święty huncke święty Burroughs święty Cassady/ święci nieznani zmarnowani i cierpiący żebracy/ święci szarlatani ludzie aniołowie/ święta moja matka w domu wariatów/ święte chuje dziadków z kansas/ święty jęczący saksofon święta apokalipsa bopu/ święte jazzbandy marycha hipstersi pokój dragi i bębny/ święte wizje i halucynacje/ “ 

Allen Ginsberg



Panna z mokrą głową
Opole 25 kwietnia 2020