26.10. 2020

Hałas. Wszyscy trąbią. Idę Ozimską w dół, w stronę rynku i już jest bardzo głośno. Jedni trąbią ze zdenerwowania, że korek, że głupie feministki. Jednak zdecydowana większość trąbi, bo ma dość. Blokada miasta. Jestem sama, stres milion. Przez maski trudnej znaleźć znajomych w tłumie, który dopiero zbiera się pod babą na byku. Wygodne buty są obowiązkowe, by naliczać kółka wokół ronda ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Na wydarzeniu na fb godzina 16 została wyznaczona na rozpoczęcie, więc jest jeszcze wcześnie. Prawie 17. W przeciągu kolejnych 20 minut liczba protestujących podwaja się, ale i policjanci materializują się nie wiadomo skąd. Dziś klaksony dominują, brak inwencji wśród haseł skanowanych przez tłum. No może oprócz tego, że oberwało się dzisiaj również Bosakowi i konfederacji. Ja mam w głowie tylko “dziewczyny dziewczyny, ten rząd obalą dziewczyny”, albo w formie z sierpnia “Mateusz, niestety, ten rząd obalą kobiety”, ale nie skanduję. Mimo, że jestem w samym centrum wydarzeń, wychodzę z siebie i staje obok w roli postronnego obserwatora. Żyłka reportażysty, takie poczucie, że trzeba to uwiecznić. Rozmawiam z ludźmi, lubię pytać - dlaczego tu jesteś, dziś - dlaczego tu jesteś, przecież jest epidemia. Boję się, dlaczego nie ma żadnych policjantek, sami policjanci ubrani w uniformy z pałkami przy pasie. Jest pokojowo, bezpiecznie, ale mam poczucie, że granica jest cienka. W końcu jak “pół Polski idzie w pogo to robi się trochę nerwowo”. Trza było nas nie wkurzać. Moja strategia jest dość prosta, póki jestem sama staję obok kobiet z dziećmi. Czuję się choć trochę bezpieczniej. Bo protestują z nami dzieci, psiaki, osoby starsze i niepełnosprawne, jestem zbudowana jak wielu mężczyzn wzięło transparenty i są tutaj. Nie ma chyba nic tak gorącego jak mężczyźni walczący o prawa kobiet. Moją uwagę przykuł aktor jednego z naszych opolskich teatrów, który w maseczce i czerwonej czapce dzielnie szedł pod prąd. Szacunek panowie. Z niepokojem zastanawiam się jednak, gdzie są jakieś kontrmanifestacje. Przepraszam, gdzie ci katolicy modlący się zbawienie naszych dusz? Gdzie narodowcy ja się pytam?

Dzisiejsza blokada miasta jest trochę inaczej zorganizowana niż piątkowa. Oglądam live na fb, oprócz tłumu obok baby na byku, gdzie jestem, ludzie spacerują i blokują zaodrze i inne większe ronda, tworzą się korki, jesteśmy rozproszeni, ale to nie oznacza, że jest nas mniej. Wymieniam wiadomości z koleżankami z Krakowa i Warszawy, one też na manifestacjach. Na razie wszędzie pokojowo i spokojnie. Przyjaciółka, która protestuje z rodzicami w aucie pisze, że około 18 policjanci tracą cierpliwość i zabraniają wjazdu na rondo. Albo nawracasz albo mandacik. Jest ciemno, czuć niepokój w powietrzu. Mimo, że publicystki, które obserwuję pisały dzisiaj z nadzieją, ja ciągle czuje niepokój i wkurw w tłumie. Ale nie da się ukryć, że po czarnych protestach w 2016 roku świadomość feministyczna w Polsce wzrosła. I to znacznie zmieniło się też postrzeganie feministki polskiej. Z brzydkiej samotnej kobiety z grzywką została skojarzona z aborcją i czarnym parasolem i czerwonym piorunem. Jesteśmy 4 lata później. Kim będzie polska feministka po protestach a.d. 2020?

Wracam i myślę. O tym, że piosenką, która była obecna przy młodzieżowych strajkach klimatycznych i jakoś oddawała ducha było “Imagine” Johna Lennona. A teraz, czy jest jakaś piosenka, która wyraziłaby wkurzenie społeczeństwa, która by dobrze brzmiała na manifestacjach? “Pogo” Organka, mocne basy, można skakać, “Polskie tango” Taco, ciężko do śpiewania, ale jest moc. I mimo, że dużo bliżej mi do “Imagine” i pacyfistycznych protestów bez jakiejkolwiek formy przemocy, która mnie przeraża, przypomniałam sobie o Marii Peszek. I “Sorry Polsko” w moich słuchawkach idealnie wpasowało się w rytm w klaksonów.


baby na ulice.

rewolucja jest kobietą