To nie jest naukowy artykuł. Uprzedzam, bo może ktoś chciał przeczytać o psychologicznych mechanizmach zachodzących w mózgu ludzkim podczas oglądania „filmów dla dorosłych”. Jest to artykuł ciałopozytywny.

Zacznę od tego, co skłoniło mnie do rozpoczęcia dyskusji na ten temat. Jakiś czas temu wdałam się w dialog, z którego wynikało, że oglądanie filmów z treściami pornograficznymi w młodym wieku jest w porządku, a nawet więcej-jest dobre. No i cóż, szczerze powiedziawszy, chwilowo zwątpiłam w świat i w to, dokąd zmierza. I teraz należałoby wyjaśnić dlaczego.

Pamiętam szok, jaki przeżyłam po obejrzeniu słynnej „Seksmisji”. To biust może być nierówny? To piersi mogą być obwisłe? Do tej pory w każdej reklamie staników, czy strojów kąpielowych wyglądały one jak idealne i identyczne. Więc zaczęłam kopać dalej na ten temat. I bum: odkryłam konta ciałopozytywne, rysunki i grafiki, które pokazywały, że każde piersi są piękne i dopóki są zdrowe, to są super. (I tutaj zachęcam przy okazji do badania się, bo może to uratować zdrowie, a nawet życie, ale o tym przeczytacie w osobnej krótkiej notce). Ale rozumiecie tę sytuację? Dziewczyna, która sama już wtedy miała biust (i miała na jego punkcie kompleksy) odkrywa, że nie jest dziwadłem. Tylko czemu nikt tego wcześniej nie powiedział lub nie pokazał? No właśnie. Tak samo, a nawet gorzej jest z pornografią. Idealne ciała, idealne cycki i idealne kompleksy. Bo kto widział, ten wie, że nawet przypadkowy obraz nagości w młodym wieku, pozostaje w pamięci na naprawdę długo. Zatem odnosząc się do tematu co dziewczynom robią sztuczne nagie zdjęcia? Wzbudzają kompleksy, po prostu, zaburzając obraz tak potrzebnej naturalności. Łatwo jest wpaść w kompleksy, czuć się niepewnie, czy nawet zacząć wstydzić się własnego ciała. A takie, jakie jest, jest idealne.

Teraz dla jasności, żeby nie było. Nie tyczy się to tylko kobiet. Ostatnio popularne hasło, możliwe, że zabawne (dla niektórych), możliwe, że nie „na serio”. O czym mowa? Jak można się domyślić, kiedy mowa o pornografii, to i o genitaliach. A zatem „Zbigniew Kowalski ma małego” (imię i nazwisko przypadkowe). Kiedy ostatnio usłyszeliście, albo użyliście tego sformułowania? Pewnie nie musicie mieć pamięci przysłowiowego słonia, żeby podać przybliżoną datę. A zastanawialiście się, czemu ten cholerny stereotyp tyczący się wielkości przyrodzenia jest wiecznie powielany? Jak bardzo krzywdzący może być dla mężczyzn i nie tylko? Poza tym, już pomijając, czemu kogokolwiek interesuje, co i jakich rozmiarów ma w spodniach Zbigniew? A już tym bardziej dlaczego ma to być obiektem kpin i żartów ze strony rówieśników i rówieśniczek, czy innych osób. Ile razy słyszałam kpiny na ten temat ze strony chłopaków, dziewczyn, dorosłych. Ile jest żartów na ten temat. A jak bardzo jest to krzywdzące. Przecież i tę część ciała należy pokochać, a żeby pokochać, trzeba ją poznać. (To samo tyczy się rzecz jasna kobiet i ich wulw). Tylko jak tu się przełamać, kiedy wszędzie, nawet w reklamach telewizyjnych słyszy się, że „Mężczyzna nie wymięka”. A właśnie, że wymięka i ma do tego pełne prawo.

Tutaj warto wspomnieć o goleniu się. Każdy, kto uczestniczył w lekcji biologii w podstawówce wie, że w okresie dojrzewania zarówno na ciele mężczyzny, jak i kobiety pojawia się owłosienie różnych miejsc. W tym również genitaliów. Jednak w filmach o treściach pornograficznych rzadko kiedy można spotkać się z takim „naturalistycznym” obrazem ludzkiego ciała. A robi nam to potężną krzywdę. Bo po coś te włosy tam rosną, co więcej, to „po coś” to więcej niż „bo tak ma być”. Pełnią chociażby funkcję ochronną. I nikt nikomu tutaj nie zabrania teraz golenia się, róbmy to, z czym się dobrze czujemy, ale warto pamiętać, że włosy rosną i nie oceniać za nie innych.

Kolejną sprawą jest uprzedmiotowienie. W korelacji chociażby z ostatnim tekstem łatwo zaobserwować, że jest to wszechobecne zjawisko, dotykające nie tylko prostytutek na ulicy, ale zwykłych młodych dziewczyn i chłopaków także. No bo niech mi ktoś powie, czy słyszał kiedykolwiek o filmie pornograficznym, zawierającym głęboką fabułę, ukazującym inteligentną kobietę rozmawiającą z dojrzałym partnerem o seksie i o tym, czy wyrażają na niego zgodę. Życzę powodzenia w szukaniu. Z mojego researchu wynika, że rola kobiety w tych specyficznych filmach jest raczej jedna i oczywista. Należy spełnić potrzebę partnera, oczywiście przy tym ukazane jest czerpanie przyjemności również przez kobietę (i Bogu dzięki, chociaż tyle). Jednak obie te osoby zostają sprowadzone do przedmiotów, których jedynym celem jest zaspokojenie potrzeb seksualnych. Owszem, bardzo istotnych w życiu człowieka, ale nie jedynych! Oczywiście należy też podkreślić, że filmy te kończą się zawsze „happy endem”, a jakże inaczej. Szkoda, że gdzieś po drodze zgubiło się miejsce dla kłopotów ze zgraniem partnerów, dla zwyczajnie złego dnia, czy braku orgazmu. Przedmiot ma proste zadanie: ładnie wyglądać podczas stosunku, a ostatecznie zakończyć go z sukcesem. A przecież człowiek, to nie robot! Kto wyjaśni parze młodych ludzi, że to naturalne, że nie idzie „gładko”, że trzeba się siebie nawzajem nauczyć i przede wszystkim, że ważna jest szczera i otwarta rozmowa na „te” tematy.

Mamy zatem już dwa problemy pornografii. Jeden to kompleksy, wyśmiewanie i brak znajomości normalnych i naturalnych ciał, a drugi to uprzedmiotowienie.

Teraz popatrzymy trochę bardziej wewnątrz w perspektywie tego uprzedmiotowienia. Jeśli taki wzorzec jest nam ukazywany, sami zaczynamy postrzegać innych w ten sposób. Brzmi brutalnie? Niestety, taka prawda. Oczywiście nie mówię, że każdy będzie traktował innych przedmiotowo po obejrzeniu filmów pornograficznych, ale z całą pewnością zwiększą się na to szanse. A im wcześniej, tym gorzej. Takie podejście zaburza później wchodzenie w relacje. I to nie tylko w relacje romantyczno-seksualne, ale także koleżeńskie. Bo koleżanka staje się płaską dechą, a kolega, który jest znany z tego, że „ma małego” przestaje być interesujący. Jednak ten problem jest o wiele szerszy. Dotyka on bowiem także i nas względem siebie samych. Pojawiają się pytania „a co, jeśli nie będę wystarczająca?”, „a co, jeśli będę dla niego nieatrakcyjna?”, a, co, jeśli nie uda mi się jej zaspokoić?”, i tak można by wymieniać i wymieniać. Jednoczesny brak wzorców do poprowadzenia szczerej rozmowy na ten temat prowadzi do zataczania błędnego koła, w którym ukrywamy swoje obawy przed drugą osobą, jednocześnie czując się źle ze sobą i pozbawiając się przyjemności i doprowadzając do znielubienia swojego ciała.

Jest też jeden problem. Wszechobecna pornografia doprowadziła do tego, że niektórzy nie są sobie w stanie wyobrazić bliskiej relacji, w której nie dochodzi do seksu. Bo wszystko się do tego sprowadziło. Przecież po co poznawać drugą osobę, jako osobę, skoro można skoczyć na szybką lekcję biologii w praktyce i poznać jej ciało. Zatraciliśmy cel randkowania i poznawania nowych osób, a skupiliśmy się na jednym i tym samym. Czy nie warto się czasem zatrzymać?

Na koniec już życzę wam wszystkim, żebyście poznawali swoje ciała i uczyli się je kochać takimi, jakie są, bo warto.


ffatS