Tradycje i rytuały pogrzebowe


Ostatnio zastanawiałem się, jak bardzo świat różni się pod względem religii, kultury i tradycji. Zacząłem od analiz podobieństw pomiędzy bogami i świętymi tekstami, później jednak zaciekawiłem się właśnie rytuałami związanymi ze śmiercią. I kilka najciekawszych wątków z całego Świata chciałbym. Wam tu przedstawić. Oczywiście nie zabraknie także wierzeń z naszych rodzimych stron.


Zacznijmy od Tybetu. Dla osób, które nie do końca się orientują w geografii: Tybet to sporych rozmiarów kraina górska leżąca w granicach Chin, jej mieszkańcy w większości są buddystami. A to, że jest górska to ważna informacja. Z racji na ostre, skaliste góry nie ma tam mowy o pochówkach w grobach wykopanych w ziemi. Jak sobie z tym problemem poradzili Tybetańczycy? Otóż wymyślili powietrzny rytuał pogrzebowy. Ich cmentarzami są puste pola wysoko w górach, blisko świątyń. No nie do końca puste, bo pełne padlinożerczych sępów. Tu już się pewnie domyślacie jak wygląda ich pogrzeb. Mi przystało tylko potwierdzić. Najpierw nieboszczyka owija się w białe płótno i zostawia na kilka dni w domu - co jest oczywistym elementem wspólnych wielu tradycji z różnych części świata. Następnie nad zmarłym kapłani odprawiają rytuały, modlą się i palą kadzidło. Kolejnym etapem jest już pogrzeb właściwy: odpala się kadzidła, których zapach ma przyciągnąć ptaszyska, mistrz ceremonii zdejmuje płótno, nacina ciało dla szybszej konsumpcji i wtedy zaczyna się ptasia uczta. To czego ptaki nie zjedzą się pali (co naturalnie jest nieoderwalną częścią buddyzmu), natomiast kości przerabia się na proszek wykorzystywany w kadzidłach rytualnych na innych pogrzebach. 


Straszne? Dla nas w sumie niewyobrażalne. Dla nich to codzienność. Dla nas w większości śmierć jest czymś smutnym, mamy zachowywać powagę i najlepiej płakać w każde święto zmarłych. Jednak nie wszędzie przecież tak jest. W Meksyku śmierć jest czczona w panteonie świętych! Ale jak to? Przecież to katolicy? Dokładnie, ok. 80% mieszkańców Meksyku to katolicy a 10% to protestanci. I tam czci się św. Śmierć i ustawia się ją na ołtarzach obok Maryi. Czasem nawet Maryję przedstawia się jak Śmierć. Skoro więc tak ją czczą, to głupotą będzie wiązać rytuały pogrzebowe z żałobą. Meksykańska tradycja święta zmarłych pochodzi właściwie od Azteków i aż do przybycia kolonizatorów było obchodzone w sierpniu, który był ,,miesiącem kwiatów”. Stąd zresztą tradycyjne kwieciste zdobienia ubrań, ołtarzy i często twarzy osób uczestniczących w pochodach. Święto zaczyna się w noc 31 października składaniem ofiarnych ołtarzy za dusze nieochrzczonych dzieci. Ołtarze tworzy się wszędzie - w sklepach, kościołach, domach, cmentarzach, parkach i na ulicach. Taki ,,prawdziwy” ołtarz składa się z figurek św. Śmierci i św. Maryi, soli, wielu kwiatów, świec i często zdjęcia zmarłych lub ich ulubionych rzeczy. Z tymi ulubionymi rzeczami to biorą sobie Meksykanie sprawę na poważnie, na cmentarzach się odbywają transmisje rozgrywek piłki nożnej. Ale do tego jeszcze przejdziemy. Na ołtarzach pojawiają się często także tradycyjne wypiekane bułeczki meksykańskie conchas (choć w niektórych regionach można się spotkać z innym nazewnictwem, w każdym razie bułka to bułka). Właściwa część obchodów zaczyna się gdy tylko słońce zachodzi za horyzont 1 listopada. Wówczas na ulicę wychodzą tłumy w kolorowej paradzie, najczęściej zaczynającej się od kościoła a kończącej się zawsze na cmentarzu. Tam tłumy rodzin przychodzą biesiadować ze zmarłymi, którzy według ich wierzeń wracają w ten jeden dzień na Ziemię. Rodziny rozmawiają, wspominają zmarłych, odważniejsi próbują się z nimi kontaktować np. poprzez wahadełko. I co niektórzy oglądają rozgrywki piłki nożnej. 


Ale to już pisałem. Jak widać podejście zupełnie inne niż te ,,nasze”, polskie, ,,katolickie”. W zasadzie nie wszystko w tym kraju jest takie katolickie z krwi i kości, chociaż wiadomo, że każdy lubi przywłaszczać sobie czyjeś tradycje. Np. często można spotkać groby otoczone płotkiem. Zresztą, całe cmentarze są otoczone metalowymi płotami, często zakończonymi strzeliście. I tu was zaskoczę: to nie wymysł architekta tylko zakorzenione od słowian wierzenie, że złe duchy i demony można zatrzymać i zranić tylko za pomocą takich metalowych prętów. Więc z uwagi na dobro dusz zamieszkujących dane cmentarze czy groby inwestowano właśnie w metalowe płoty a nie np. drewniane albo murki. Chociaż takie też można spotkać. W Polsce mieliśmy od zawsze duże różnice regionalne w kulturze i tradycji (np. ludzie z Krapkowic mają środę żurową a ludzie z Opola nie mają bladego pojęcia co to, pomimo że dzieli nas 20km),także tych tyczących się pochówku. W większości jednak zachowała się wiara w to, że po śmierci dusza pałęta się jeszcze przez 3 dni przy ciele zmarłego. W tym czasie w większości ciało spoczywało w domu co oznaczało ostatnie pożegnanie i wierzono, że te 3 dni to ostatnia okazja, gdzie da się modlitwami gdzieś ubłagać o los duszy. Gdzieniegdzie zasłaniano lustra, aby dusza przypadkiem do niego nie weszła. Generalnie wiara w magiczne znaczenie luster trwa od niepamiętnych czasów. Okultyści używali ich do wzywania istot pozaziemskich, ponieważ byli przekonani, że lustro działa jak portal do innego wymiaru. Zachowała się także sztuka wróżenia z luster, a w niektórych praktykach magicznych służyły do wzmacniania mocy rzucanego zaklęcia. Ale odchodzę od tematu. Gdy już wychodzono na pogrzeb, podnosiło się do góry wszystkie krzesła i przewracano fotele, aby dusza nie zasiedziała się tak przypadkiem w domu. Sam pochód pogrzebowy także ma swoje znaczenie. Jest to inaczej odprowadzenie duszy do cmentarza, swego rodzaju portalu do krainy zmarłych. Znam podania (miejskie legendy), które opowiadają, że duch zmarłej pojawił się w domu po pogrzebie, ponieważ pochód szedł za szybko i dusza nie nadążyła, więc domagała się ponownego odprowadzenia. Co do samej krainy zmarłych także zachowały się ciekawe przesądy, jak np. ten, że zmarły powinien być pochowany w kierunku zachodnim (gdzie miała się znajdować właśnie kraina zmarłych), w taki sposób, aby patrzeć w kierunku wschodnim, skąd miało nastąpić ponowne zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W przeciwnym wypadku, zmarły mógłby przegapić swoją szansę na powrót do żywych. Ludzie się tego panicznie bali.


Dochodzimy tym sposobem raczej już do końca mojego wywodu o rytuałach związanych ze zmarłymi. Mam nadzieję, że wyczerpałem temat Meksyku, Tybetu i polskich wierzeń ludowych. Jeśli taki temat artykułu się Wam podoba, zostawcie komentarz z propozycją na następny mistyczny temat, który mógłbym omówić na łamach Nieformalnego Seneki. Besos!




Amadeusz Hoffman