*
Truskawki ze śmietaną, mięta z ogródka, kapelusz z dużym rondem, spanie w namiocie… Wakacje. Mi ten piękny okres roku, kiedy nie trzeba zastanawiać się nad zadaniami z matematyki, ani wstawać o wschodzie słońca na autobus, kojarzy się też nierozerwalnie z moim zielonym jednośladem i orzeźwiającym powiewem, kiedy, pedałując ile sił w nogach, pędzę przez pola, odurzona wonią bzu i rzepaku. Jestem przekonana, że wśród czytelników Seneki, który w wakacje staje się jeszcze bardziej niż zwykle „nieformalny”, znajdą się kolarze entuzjaści i właśnie z myślą o nich rozpoczynam niniejszym artykułem krótką serię, w której będziecie mogli znaleźć pomysły na dwukółkowe wyprawy po regionie.
Propozycja I – Wzgórza Trzebnickie
TRASA:
Trzebnica – Oborniki Śląskie – Pęgów – Ozorowice – Strzeszów – Trzebnica
DŁUGOŚĆ:
ok. 50 km
CZAS WYCIECZKI:
ok. 6-7 h
W Opolu wsiadacie w pociąg do Wrocławia, a we Wrocławiu – do Trzebnicy. Podróż koleją nie powinna zabrać więcej niż około dwóch godzin, więc jeśli wyjedziecie rano, spokojnie starczy wam dnia na samą wycieczkę. Kiedy wysiądziecie w Trzebnicy, warto zajrzeć do Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej. Kościół i zakon został ufundowany przez Henryka Brodatego i jego żonę Jadwigę na początku XIII w., wtedy też do zakonu wprowadziły się cysterki. Do dzisiaj zachowała się dobrze duża część romańskiej budowli na planie krzyża, jaką jest sanktuarium. W drugiej połowie XIII w. do kościoła dobudowano kaplicę, która była pierwszą w Polsce kaplicą gotycką. W późniejszych latach umieszczono w niej szczątki świętej już Jadwigi. Bazylika św. Jadwigi i św. Bartłomieja to najstarsze sanktuarium na Śląsku, a w jej wnętrzu pochowanych jest aż 22 Piastów Śląskich, co czyni ją jedną z ważniejszych nekropolii tego rodu. Klasztor z czasów Henryka i Jadwigi w XVII w. został zastąpiony nowym, który do dziś jest jednym z największych budynków klasztornych w Europie Środkowej. Kiedy tylko wejdzie się do świątyni, zachwyca niesamowity barokowy wystrój, który z czasem pojawił się w bazylice. Filary pokryte są ogromną ilością złoceń, obrazów i rzeźb, w prezbiterium można zobaczyć bogato zdobiony ołtarz główny. Kiedy już obejdzie się kościół, podziwiając jego wystrój, ołtarze boczne, a także niezwykle okazały grób księdza Wawrzyńca Kazimierza Bochenka – byłego proboszcza, dziekana i kustosza sanktuarium, kierując się do wyjścia można ujrzeć dumnie górujące nad drzwiami organy.
Na placu kościelnym warto zapoznać się z tablicami informacyjnymi z zupełnie innej beczki (nie napiszę, czego się z nich dowiecie, bo to przecież zepsułoby zabawę).
Wyjeżdżając z Trzebnicy, proponuję skierować się w stronę Farnej Góry, by po znakomitym, górskim przejeździe przez las, zatrzymać się w Obornikach Śląskich. Wyjeżdżając z lasu znajdziemy się na polanie, tuż koło Głazu Holteia. Kim był Holtei? Tego dowiecie się z tablicy informacyjnej stojącej koło głazu. W Obornikach warto również udać się do mauzoleum rodziny von Lauterbach, rodu panującego dawniej na tych terenach. Ściany mauzoleum zdobią bazujące na motywach roślinnych sgraffita, czyli obrazy powstałe techniką zrywania tynku, w celu uzyskania konkretnego dwukolorowego wzoru.
Z Oborników pedałujemy do Pęgowa, gdzie, niestety zza kolczastego drutu, zobaczyć można intrygujący neogotycki pałac z przyciągającą uwagę wieżą. Pałac został zbudowany na przełomie XIX i XX wieku, a wieżę zdobi taras widokowy. Choć nie da się wejść na teren pałacu, warto i zza siatki przyjrzeć się jego architekturze.
W dalszą drogę udajemy się do Ozorowic przez Zajączkowice. W tej wiosce o sugestywnej nazwie, czekać na nas będą przy drodze urocze figury zajączków, które na pewno umilą jazdę i dodadzą entuzjazmu na resztę trasy. Kiedy już pożegnamy długouchych znajomych i dojedziemy do Ozorowic, przy wyjeździe z tej miejscowości warto zapuścić się w las i poszukać grodziska - pozostałości po grodzie funkcjonującym kiedyś w tym miejscu. Odnalezienie go nie jest proste, szczególnie w porze roku, kiedy w lesie kwitnie życie i ciężko przedrzeć się wąskimi ścieżynkami, jednak kiedy już je znajdziemy, zobaczymy wzniesienie po dawnej palisadzie komponujące się z otaczającymi je drzewami i ściętymi pieńkami, tworząc obraz tak magiczny, jakby żywcem wyciągnięty z książki fantasy.
Ostatnim przystankiem przewidzianym w naszej trasie jest Strzeszów. Najpierw warto udać się tam do pałacu Rehdigerów. Dawniej w miejscu pałacu znajdował się drewniany dwór obronny. Pałac z upływem lat był siedzibą kwatery głównej wojsk radzieckich, gromadzono w nim zniewolonych oficerów niemieckich, był szpitalem wojskowym Armii Czerwonej, aż w końcu został przejęty przez władze polskie i przekazany PGR. Wtedy znajdowały się w nim m.in. przedszkole i świetlica. W 1995 r. przeszedł w ręce prywatne, co uchroniło go przed kompletną ruiną. Obecnie koło pałacu wybudowano hotel, cały park pałacowy otoczono fosą i można przyjeżdżać tam na wakacje.
Przed wyjazdem ze Strzeszowa pojedziemy jeszcze do pewnego niezwykłego kościoła, wyglądającego jak wielki starożytny grobowiec. Jest to kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowany najprawdopodobniej w 1374r.. Obok świątyni stoi drewniana dzwonnica z początku XIX w.. Całość wygląda bardzo tajemniczo i powiedziałabym nawet, że dość przerażająco. Prowadząca do kościoła brama zwiastująca światu, że „W KRZYŻU ZBAWIENIE”, swoim wyglądem sugeruje raczej stwierdzenie „będziecie potępieni”. Przy kościele stoi też kilka grobów z XIX w., a za dzwonnicą jest miniaturowa rozpadająca się mogiła. Jest to o tyle dziwne, że codziennie odprawiane są tam Msze św.. Jeśli więc ktoś z was jest fanem mrocznych klimatów, jak z ballady „Lilje”, niech koniecznie odwiedzi to miejsce, w którym polne kwiaty zarastają sypiące się groby.
Ze Strzeszowa jedziemy do Ligoty Pięknej, a stamtąd ścieżką rowerową obok drogi ekspresowej szybko wracamy do Trzebnicy, gdzie kończy się nasza rowerowa wycieczka. Stamtąd możemy złapać pociąg, albo przed powrotem do domu udać się jeszcze na lody czy obiad.
0 Komentarze